1657. Zbrodnia w łoniowskim lesie.

TŁO

Lata 50-te XVII wieku to okres Potopu Szwedzkiego. Od 1655 wojska szwedzkie pustoszyły całą Rzeczpospolitą. Dotyczyło to także Małopolski, gdzie spustoszenie nie ominęło Krakowa, ale również Brzeska, miasteczka w pobliżu wsi moich przodków, Łoniowej. Spalone wsie były powszednim widokiem. Dodajmy do tego epidemie, które były nieodłączną częścią wojen. Polskie wojska również nie nie rozmyślały nad dolą chłopską, tylko zdobywały prowiant tam gdzie się dało. Początkiem roku 1657 od południa wkroczyły wojska siedmigrodzkie, które od razu zasłynęły ze swego okrucieństwa. Na ich szlaku pojawiło się Brzesko i okoliczne wsie. Głodni, zmarznięci chłopi ukrywali się po lasach, a po przejściu wojsk wracali do zgliszczy swoich wsi.

W takim to historycznym krajobrazie pojawia się pewna sprawa, która dotyczyła kilku chłopów z Łoniowej. Trafiłem na nią szukając informacji o tej wsi w książce „Arjanie polscy” Szczęsnego Morawskiego z roku 1906. Na stronie 442 jest wzmianka o zabójstwie dokonanym przez czterech łoniowskich chłopów w roku 1657. Na szczęście jest tam też odnośnik do ksiąg grodzkich sądeckich gdzie opisano sprawę. Jako, że te zostały udostępnione online przez Archiwa Państwowe, odnalazłem wpis i ku mojemu zadowoleniu zobaczyłem, że opis jest po polsku, a nie po łacinie jak większość innych spraw.

https://polona.pl/item/arjanie-polscy-z-8-ma-rycinami,ODk3NTU4NjI/495/#info:metadata

ZBRODNIA…

Poniżej przytaczam sprawę i luźno trzyma się tego co napisał zeznający. Wiele słów jest ciężko odczytać i dobrą chwilę trzeba było spędzić aby to ułożyć w sensowną całość.

Opisana sprawa w księgach grodzkich sądeckich z roku 1657. Po powiekszeniu można przeczytać orygniał.

Woźny ziemski (urzędnik sądowy) Wawrzyniec Rozmus z Wojnicza przesłał do Sądu Grodzkiego w Sączu zeznanie dotyczące zabójstwa nijakiego Jana Białego. W poniedziałek po niedzieli krzyżowej (16 kwietnia) do Wojnicza przybyli Wawrzyniec Biały z żoną Apolonią z Nidzicy, razem z Grzegorzem Szedleckim, sługą pana Dzikowskiego w sprawie przeciw pracowitym z Łąniów (dziś Łoniowa), Grzegorzowi Kani, Walentemu Marze, Bartoszowi Bacy i Sebastianowi Marecikowi, którzy w lesie koło Łąniów dokonali mężobójstwa Jana Białego, krakowskiego studenta. Ów student wysłany został przez mieszczaństwo wojnickie, razem z nijakim Janem Błasiem ku Bochni na zwiad i przeszpiegi wojska szwedzkiego i siedmigordzkiego. Tam też, pod Bochnią, Janek Biały został schwytany i uczyniony mimowolnym przewodnikiem w drodze wojsk węgierskich ku Gorlicom i Makowicy. Udało mu się uciec gdzieś nad rzeką Rabą i ruszył z powrotem do Wojnicza. W lesie, pod wsią Łąniowy drogę zastąpili mu chłopi i okrutnie zabili.

Rany Jana Białego: nad czołem na ciemieniu jedna obok drugiej, cztery nad prawym uchem, na rogu głowy jedna, wszystkie cięte, głębokie cięcie na lewej ręce, palce cztery na członkach ucięte tylko najkrótsze zostały, z wierzchu na dłoni tej rana cięta, głęboka rana na stawie dłoni, ręka przecięta na skórze, na ręce dwie rany cięte między łokciem a stawem, na ręce lewej rana cięta niżej ramienia, po prawej ręce dwie rany cięte głębokie na dłoni, na prawej ręce dwie rany cięte głębokie między łokciem a stawem, na szyi po lewej stronie rana cięte głęboka ledwie co się została głowa.

Chłopi, zmówiwszy się na Jana Białego, okrutnie go zabili, ukradli suknię, kożuch, szablę, czapkę, konia z kulbaką i inne pomniejsze rzeczy. Pogrzebali ciało i udali się do wsi gdzie nazajutrz (prawdopodobnie) dowiedzieli się kim był zamordowany. Po naradzie z sąsiadami udali się do Woźnego w Wojniczu (czyli zgłaszający sprawę Wawrzyniec Rozmus), przedstawili się i wydali ciało. Jak dobrze rozumiem, zgłosili, że nie mieli nic wspólnego z zabójstwem. Woźny znał jednak Jana Białego i widział jego stare blizny, przypatrzył się nowym ranom wyciągnął wnioski. Wkrótce na pogrzebie, w poniedziałek po Wniebowstąpieniu (16 kwietnia), oskarżył według prawa zwyczajowego, przed wszystkimi zgromadzonymi Grzegorza Kanię, Walentego Marę, Bartosza Bacę i Sebastiana Marecika z Łąniów o mężobójstwo pogrzebanego.

…I KARA

Tyle w dokumencie. W książce „Arjanie polscy” mamy również stwierdzenie o winie owych chłopów. Przeglądając jednak księgi metrykalne od roku 1661 zwraca uwagę, że wymienieni chłopi mają się całkiem dobrze i nie wygląda, żeby otrzymali jakąś dotkliwą karę.

„Szwedzi w Polsce”, obraz Henryka Pillatiego (ze zbiorów Muzeum Sztuki w Łodzi)

W owym czasie rozpowszechniona była tzw „główczyzna”, czyli opłata pieniężna za zabitego, w wysokości zależnej od statusu społecznego. Jan Biały określony jest jako „sławny” pochodzący z Nidzicy. Mógł być więc krakowskim mieszczaninem z (zapewne) chłopskiej rodziny Białych z Nidzicy. Za mieszczanina kara była taka sama jak za chłopa i w podobnym czasie wynosiła 100 grzywien. Wszyscy czterej pochodzili z rodzin kmiecych jednak nie wydaje się, szczególnie w tak ciężkim okresie Potopu Szwedzkiego, aby byli oni w stanie spłacić rodzinę zamordowanego. Łoniowa należała do dóbr biskupa krakowskiego i być może zarządcy tzw „Klucza uszewskiego” (dobra biskupie złożone z wsi: Uszew, Łoniowa, Porąbka Uszewska, Jaworsko, Doły, Łysa Góra, Biesiadki, Żerków, Zawada) postanowili jakoś pomóc poddanym udzielając np. kredytu lub odwołując się w sądzie sądeckim. Ktoś powie, że to naiwne myslenie, jednakże było łatwo o ręce do pracy w owych latach. W książce „Chłopstwo. Historia bez krawata” Mateusza Wyżgi są wspomniani dwaj chłopi spod Krakowa, którzy w roku 1669 za zabójstwa wykupili się kupnem dla kościoła drogocennych obrusów na ołtarze. Być może mieliśmy tu podobną sytuację. Jest też szansa, że łoniowscy chłopi zostali po prostu uznani za niewinnych. Nie zostali złapani na gorącym uczynku, a sami zgłosili się do woźnego wojnickiego, który uznał ich za winnych zbrodni. Można się zastanowić jak wyglądało śledztwo takiego woźnego. W tekście mamy tylko wspomniane o oglądnięciu ran zabitego. Być może pojechał do łoniowskiego lasu i znalazł tam dowód zbrodni łoniowiaków, a może sami mu wpadli w ręce przywożąc ciało a najłatwiej oskarżyć niepiśmiennych chłopów. Tego już nie uda się ustalić i kto wie co było prawdą. Warto jednak mieć na uwadze, że nie wszyscy nasi przodkowie to wzory cnot wszelakich.

GENEALOGIA OSKARŻONYCH

Trzech z czterech oskarżonych pochodzi z rodzin, które na stałe wpisały się w krajobraz Łoniowej. Księgi metrykalne z parafii Porąbka Uszewska zaczynają się w roku 1661 i od tego czasu Bacowie, Marecikowie i Kaniowie przez cały czas mieszkają w owej wsi.

Sebastian Marecik pojawia się tylko raz w księgach metrykalnych. W roku 1666 bierze ślub z Ewą Madarką. Być może był to już jego kolejny ślub. Nic nie wiadomo o jego dzieciach. Kilka lat później w metrykach pojawia się Andrzej i Wojciech, od których pochodzą wszyscy Marecikowie żyjący w okolicy do dzisiaj. Byli zapewne jego synami, być może z braćmi. Jako, że Andrzej Marecik jest moim 9xpradziadem czyniłoby to Sebastiana moim przodkiem.

Bartosz (lub Bartłomiej) Baca był żonaty z Zofią Wróbel. Do roku 1671 rodzi się w Łoniowej kilkoro ich dzieci. On bądź jego ojciec przeprowadzili się z Jaworska, głównej siedziby Baców, do Łoniowej. Czyni go to protoplastą łoniowskiej linii Baców. Od jego syna Stanisława (ur. ok 1655) pochodzili wszyscy łoniowscy Bacowie przynajmniej do XX wieku. Bartosz również jest moim 9xpradziadem.

Grzegorz Kania jest jedynym, który nie pojawia się w księgach metrykalnych. W latach 70tych XVII wieku żeni się Andrzej Kania którego potomkowie żyją w okolicy przynajmniej do XX wieku. Grzegorz musiał być jego ojcem lub bratem.

Ostatnim jest Walenty Mara. Z żoną Jadwigą mają kilkoro dzieci do roku 1668. Później mamy we wsi jeszcze dwa lub trzy pokolenia tej rodziny i jakoś w połowie XVIII wieku ci łoniowscy kmiecie wymierają w linii męskiej. W okolicy próżno szukać osób o takim nazwisku.

Bartosz Baca i Sebastian Marecik w wykazie przodków mego pradziada Franciszka Pabijana, który wyjechał z Łoniowej około 1920 roku.

Mariusz Pabijan

Czesław Pabijan. Wywód przodków.

Mój dziadek, Czesław Pabijan urodził się 6 czerwca 1925 roku w Bilczycach koło Gdowa, miejscowości z której pochodziła jego matka, Anna z Kaczmarczyków. W jakiś czas po jego urodzinach, Franciszek i Anna z małym Cześkiem wyemigrowali do Luksemburga do pracy, a później na krótszy czas do Skandynawii (prawdopodobnie Dania lub Szwecja).

Anna i Franciszek Pabijan z Czeskiem
Mały Czesiek z rodzicami. Zdjęcie z Luksemburga. Około 1928.

W połowie lat 30-stych, zmuszeni przez kryzys finansowy wrócili do Bilczyc, gdzie mieszkali do około 1939 roku. Kryzys sprawił, że nie udało się wiele zaoszczędzić na emigracji, dlatego w rodzinnej wsi Anny zamieszkali z jej rodzeństwem.. Na krótko przed II Wojną Światową cała rodzina przeprowadziła się do Krakowa, na ulicę Mazowiecką, gdzie Franciszek znalazł pracę. W tym momencie Czesław miał już trójkę rodzeństwa: Aleksandra (ur. 1929), Jerzego (ur. 1937) i Halinę (ur. 1939). Czas wojenny oszczędził wszystkich, jednak w późniejszych latach, bieda i głód tego okresu odbiły się na zdrowiu całej rodziny . Wydaje się jednak, że nie był to przykry okres dla Cześka. Był on wesołym chłopakiem, miał wielu znajomych, a on i jego brat Olek, zwracali uwagę dziewcząt.

skanowanie0022
Czesław Pabijan. Zapewne pod koniec wojny.

skanowanie0007 (2)
W towarzystwie dziewcząt. Po wojnie. Prawdopodobnie ulica Wrocławska w Krakowie.

skanowanie0006
Boks z kolegami. Czesiek stoi po prawej.

skanowanie0033 (2)
A najlepszy wypoczynek…w polu. Zapewne po wojnie.

W 1949 roku Czesław wziął ślub z Michaliną Hanek z podkrakowskiej Rybnej, którą poznał najprawdopodobniej w Bilczycach, gdzie oboje mieli krewnych. Prawdopodobnie na przełomie lat 40-stych i 50-tych, Czesław dostał powołanie do Wojsk Ochrony Pogranicza i został wysłany na wschód by wziąć udział w „Akcji Wisła”. Ciężko dojść do tego co tam się wydarzyło, w każdym razie zdecydował się zdezerterować. Ponoć powiedział: „że nie dało się patrzeć na to, co tam się wyrabiało” (postawmy się w jego sytuacji). Franciszek, żeby pomóc synowi, poprzez znajomego lekarza z AK załatwił fałszywe papiery stwierdzające problemy psychiczne, a także czasowy pobyt w szpitalu psychiatrycznym. W ten sposób Czesławowi udało się unikać odpowiedzialności za dezercję, jednak wszystkie te doświadczenia bardzo zmieniły tego pełnego życia chłopaka. Lekarz AK, o którym mowa, ponoć jakiś czas później został rozstrzelany. Po powrocie Czesław, który był krawcem, znalazł pracę przy szyciu mundurów dla wojska, jednak nie była ona dobrze płatna. Młodzi musieli mieszkać razem z rodzicami Czesława i jego rodzeństwem przy ulicy Mazowieckiej. Pomogła im siostra Michaliny, Krystyna, która miała mieszkanie przy ulicy Nieznanej. Tam zamieszkało młode małżeństwo. Mieli trójkę dzieci: Krystynę (ur. 1949), Teresę (ur. i zm. 1951) i Andrzeja (ur. 1952).

skanowanie0029
Pierwsza komunia Krystyny, córki Czesława i Michaliny (1957). 

Niestety ich związek nie układał się najlepiej. Do tego wszystkiego doszła jeszcze choroba. Okazało się, że zarówno on jak i Michalina chorują na gruźlicę. Wszystkie te doświadczenia negatywnie wpływały na Czesława. Oboje z żoną coraz więcej czasu zaczęli spędzać w sanatoriach, lecząc się na gruźlicę. Tak też minęły ich ostatnie lata życia. Czesław zmarł 10 maja 1963 roku w sanatorium w Bulowicach, trzy miesiące po ojcu i młodszym bracie Aleksandrze. Pół roku po nim zmarła jego żona Michalina. Oboje są pochowani na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.

skanuj0001
Czesław po roku 1960.

skanowanie0028
Odwiedziny brata Jerzego u Czesława w sanatorium. Około 1963.

Czesław Pabijan na geni.com:

https://www.geni.com/people/Czesław-Pabijan/6000000045165381995?through=6000000045165323278

O rodzicach Czesława, Franciszku i Annie, można przeczytać w poniższym wpisie:

https://toztoprzodek.wordpress.com/2017/07/26/franciszek-pabijan-i-anna-pabijan-z-domu-kaczmarczyk-pradziadkowie/

Franciszek Pabijan, ojciec Czesława i jego przodkowie

Przodkowie osoby Franciszek Pabijan
Wywód przodków Franciszka Pabijana, ojca Czesława (kliknij aby powiększyć)

Pabijan

Przodkowie Franciszka i Czesława, z linii Pabijanów, byli rodem kmiecym i od kilkuset lat mieszkali w małopolskiej wsi Łoniowa. O tym rodzie można przeczytać poniżej:

https://toztoprzodek.wordpress.com/2017/08/15/pabijanowiepabianowie-z-loniowej/

Interesująca nas linia Pabijanów mieszkała w Łoniowej pod numerem 88. Ta część wsi do dziś nazywana jest Rudą. Najstarszym aktualnie odnalezionym przodkiem tej linii, był Andrzej Pabian urodzony około 1721 roku. W 1753 roku wziął ślub z sąsiadką Franciszką Niewolą (w akcie ślubu błędnie podano imię Jan, co w toku poszukiwań udało się wyjaśnić). Mieli razem sześcioro dzieci. Andrzej Pabian zmarł w Łoniowej w roku 1785, a jego żona Franciszka kilka lat po nim, w roku 1796. Ojcowiznę po ojcu przejął Piotr Pabijan, urodzony w 1761 roku, który w roku 1786 wziął ślub z Teresą Kuras, córką Andrzeja i Agnieszki z Gawlików, mieszkających pod numerem 81. Piotr i Teresa mieli razem dziewięcioro dzieci. Piotr zmarł w 1825 roku, a jego żona Teresa miała przed sobą wiele lat życia. Po śmierci Piotra, pod numerem 88 gospodarzył jego syn Mateusz Pabijan (1794-1849). W roku 1818 poślubił Katarzynę Mietła urodzoną w 1794 roku, córką Walentego i Zofii z Batków, mieszkającą w Łoniowej pod numerem 29. Mieli razem siedmioro dzieci. W 1849 roku Łoniową nawiedziła epidemia cholery, druga w ciągu dwóch lat. Chałupa Pabijanów była jedną z tych, które najbardziej ucierpiały. Pierwszy zmarł brat Mateusza, Walenty. Było to 3 sierpnia. Dzień po nim ich siostra Katarzyna. Następnie 5 sierpnia zmarł Mateusz, a 7 sierpnia, ostatnia z rodzeństwa Zofia. Miesiąc po nich, 17 września, zmarła ich matka Teresa. Dodatkowo, w rodzinie ich siostry Małgorzaty Rylewicz, zmarła dwójka jej synów, 11-letni Jan i 10-letni Franciszek. Rządy pod numerem 88 objęła wdowa po Mateuszu, Katarzyna wraz z dwoma synami Wojciechem (ur. 1821) i Janem (ur. 1825). Obaj ożenili się dość późno, być może ze względu na służbę wojskową. Jan ożenił się w roku 1858 i zamieszkał niedaleko pod nr 98. Ich matka, Katarzyna zmarła w roku 1868, mając 73 lata. Wojciech Pabijan syn Mateusza, został pod numerem 88 i wziął ślub w wieku 39 lat, z Marianną Marecik (ur. 1838) z Łoniowej nr 77, córką Andrzeja i Marianny z Kurasów. Z ich siedmiorga dzieci, piątka (cztery córki i jeden syn) dożyła wieku dorosłego i założyła swoje rodziny. Wojciech zmarł w 1893 roku na zapalenie płuc, natomiast Marianna w 1925 roku. Gospodarstwo po ojcu przejął jedyny syn Roman, urodzony w 1870 roku. Około 1895 roku wziął ślub z Anną z Kuklów, córką Jana i Zofii z Musiałów mieszkającą pod numerem 112. Z ich jedenaściorga dzieci, ośmioro dożyło wieku dorosłego. Najstarszy był Franciszek, ojciec Czesława, o którym można przeczytać w innym miejscu. Cała rodzina była nazywana „Rumcokami”. Roman w roku 1929 został kopnięty przez konia, wskutek czego wkrótce zmarł. Jego żona Anna zmarła po roku 1950. Gospodarstwo pod numerem 88 przejął ich najmłodszy syn Wojciech, urodzony w 1921 roku.

Kukla

Nazwisko pojawiające się w wielu miejscowościach w tamtych okolicach. W XVIII wieku żyły tam dwie rodziny Kuklów, w Łoniowej i sąsiedniej Niedźwiedzy. Ciężko dziś ustalić gdzie znajdowało się gniazdo tej rodziny, ale wydaje się, że nie była to ani Łoniowa, ani żadna z okolicznych wsi. Najstarszym znalezionym przodkiem z tej rodziny był Jan Kukla, który musiał urodzić się około roku 1732. W 1773 roku wziął ślub z Agnieszką Dudek. Mieszkali oni pod numerem 63 w Łoniowej, razem z rodziną Dudków. Mieli przynajmniej ośmioro dzieci. Jan zmarł w 1802 roku, a jego żona Agnieszka w 1816 roku, w wieku 71 lat. Jan Kukla urodzony w 1789 roku pod nr 63, był najmłodszym dzieckiem Jana i Agnieszki. W roku 1819 wyszedł za Mariannę Wajdę z sąsiedniej Niedźwiedzy, córkę Jakuba i Marianny z Rylewiczów. Około roku 1820, Jan wybudował chałupę pod numerem 112 i tam zamieszkał z całą swoją rodziną. Jan i Marianna mieli dziewięcioro dzieci. Jan zmarł w roku 1849, podczas wspomnianej wcześniej epidemii cholery. Marianna dożyła 71 lat i zmarła w 1866 roku. Ich syn, Jan Kukla (trzeci z kolei o tym imieniu), urodzony w 1825 roku, przejął gospodarstwo po rodzicach. W roku 1851 wziął ślub z Zofią Musiał z Łoniowej nr 57, córką Wawrzyńca i Marii z Franczyków (których nazywano „Więckami”). Razem z Zofią mieli dziewięcioro dzieci. Jan zmarł w 1885 roku. Najmłodsza ich córka Anna urodzona w 1875 roku, około roku 1895 wyszła za Romana Pabijana z Łoniowej nr 88, syna Wojciecha i Marianny z Marecików. Mieli razem jedenaścioro dzieci, z których najstarszym był Franciszek, ojciec naszego Czesława. Na całą rodzinę wołano „Rumcoki”. Mieszkali oni pod numerem 88 na łoniowskiej Rudzie. Anna zmarła około 1950 roku.

Marecik

W drugiej połowie XVIII wieku żyło dwóch braci Marecików, Kacper i Wojciech, którzy mieszkali w Łoniowej pod numeremi 76 i 77. Wygląda na to, że są oni protoplastami wszystkich Marecików żyjących do dziś w tamtych okolicach. Linia, która nas w tym przypadku interesuje to linia Wojciecha. Urodził się on około 1722 roku. Jego żoną była Anna Pabijan (niestety nie wiem z jakiej linii). Mieszkali oni pod numerem 77 w Łoniowej. Wojciech zmarł w 1777 roku, w wieku około 55 lat, a jego żona w 1779 roku, w wieku 50 lat. Gospodarstwo rodziców przejął najstarszy syn Wawrzyniec, urodzony w 1760 roku. Wawrzyniec miał dwie żony. Z pierwszą, Anną Rzepą, córką Jakuba i Reginy, ożenił się w 1780 roku. Niestety Anna zmarła w roku 1797, a nową wybranką Wawrzyńca została Agnieszka Hebda (ślub w 1797). Z Anną miał siedmioro dzieci, a z Agnieszka dwoje. Wawrzyniec zmarł w 1804 roku, a jego druga żona wiele lat po nim, w 1830 roku. Ojcowiznę po ojcu objął najstarszy syn z pierwszego małżeństwa, Józef Marecik, urodzony w 1787 roku. W 1810 roku poślubił Małgorzatę Pabijan, córkę Sebastiana i Reginy z Wąsów, mieszkających pod nr 71. Mieli ośmioro dzieci. Józef zmarł w grudniu 1830 roku „na kaszel”. Jego żona niedługo później, końcem marca 1831 roku. Kolejnym, który mieszkał pod numerem 77 był ich najstarszy syn Andrzej Marecik, urodzony w 1811 roku. Znalazł swoją żonę w sąsiednim Żerkowie. W roku 1831, w parafii w Biesiadkach, poślubił Mariannę Kuras urodzoną w 1811 roku, córkę Wojciecha i Ewy z Cięciwów, zamieszkałą w Żerkowe nr 13. Mieli ośmioro dzieci. Gospodarstwo przejął najstarszy Jan, a druga z kolei, Marianna (ur. 1837), w roku 1860 wyszła za Wojciecha Pabijana syna Mateusza i Katarzyny z Mietłów. Mieszkali pod numerem 88 w Łoniowej. Marianna zmarła w roku 1925.

DSC_0235
Postanowienie testamentowe Wawrzyńca Marecika. Rok 1805.

DSC_0236
W Izbie Pamięci przy OSP w Łoniowej można znaleźć przepisane testamenty z XIX wieku.

Mietła

Ród żyjący w XVIII wieku w Łoniowej i Łysej Górze. Wtedy też, w Łoniowej mieszkało dwóch Walentych o tym nazwisku. Jeden z nich był synem Marcina i Anny Rzepa z Łysej Góry. Niestety dziś ciężko jest określić który. Marcin jest bezpośrednim przodkiem większości łoniowskich i łysogórksich Mietłów. Jeden z jego synów, Tomasz, był na przełomie wieku XVIII i XIX wójtem Łoniowej. Przodek bohatera wpisu, Walenty Mietła, początkowo mieszkał pod numerem 96, zapewne jako komornik. Jednakże, w metryce józefińskiej znajdujemy go już pod numerem 29, gdzie został do końca życia. Tam też mieszkali jego potomkowie. Żoną jego w 1775 roku, została Zofia Batko zapisana w akcie ślubu jako Zofia Sacha, zapewne wdowa po kimś o tym nazwisku. Mieli razem sześcioro dzieci: pięć córek i jednego syna. Walenty zmarł w roku 1821 w wieku 94 lat. Wiek ten wydaje się dość zawyżony. Zofia zmarła w roku 1814 w wieku 51 lat. Pod numerem 29 został ich syn Józef z żoną Anną z Rysaków. Jedną z młodszych córek Walentego i Zofii, była Katarzyna urodzona w 1794 roku. W roku 1818 poślubiła Mateusza Pabijana, syna Piotra i Teresy z Kurasów spod numeru 88. Była ona bezpośrednim przodkiem dla mnie i mojego dziadka Czesława.

Musiał

Bardzo popularne nazwisko w tym rejonie. Ciężko stwierdzić gdzie znajdowało się ich gniazdo. Z pewnością nie była to Łoniowa, ani żadna inna wieś parafii Porąbka Uszewska. Mogły to być sąsiednie Biesiadki lub Złota. W XVIII wieku było kilka rodzin o tym nazwisku w Łoniowej. Pod numerem 57 mieszkał Maciej Musiał, który urodził się około roku 1753. Pierwszą jego żona była Teresa Pabijan, córka Sebastiana i Zofii Bojdo, mieszkająca pod numerem 78. Ślub wzięli w roku 1774. Maciej i Teresa mieli przynajmniej piątkę dzieci. Teresa umarła około 1786 roku, a drugą żoną Macieja została Katarzyna Filip. Nic jednak nie wiadomo o ich wspólnych dzieciach. Maciej zmarł w 1793 roku, a jego druga żona w 1827 roku. Najstarszy syn Macieja i Teresy, Andrzej urodzony w listopadzie 1775 roku, prowadził gospodarstwo po rodzicach. W 1794 roku wziął ślub z Reginą Baca, córką Pawła i Marianny Dudek z Łoniowej 47. Mieli jedenaścioro dzieci. Andrzej zmarł w 1819 roku, a jego żona w 1833 roku. Powodem jej śmierci był „kołtun”, czyli długie, sklejone, niemyte i nieczesane włosy, które miały chronić przed chorobami. Niestety, skutek najczęściej był odwrotny. W tym temacie polecam artykuł:

http://ioh.pl/artykuly/pokaz/kotun-plica-polonica-zwany,1087/

Ich najstarszy syn, Wawrzyniec urodzony w 1795, w roku 1823 ożenił się z Marianną Franczyk, córką Jana i Ewy Gurgul, mieszkającą po sąsiedzku. Z ich czternaściorga dzieci, aż dziewięcioro założyło rodziny, z czego sześcioro osiadło w sąsiedniej Złotej, a reszta pozostała w Łoniowej. Wawrzyniec zmarł w 1864 roku, a jego żona w cztery lata później w 1868 roku. Zofia urodzona w 1829 roku, była ich drugim z kolei dzieckiem. W 1851 roku poślubiła Jana Kuklę, a ich córka Anna wyszła za Romana Pabijana, jak jest napisane powyżej.

Kuras

Wydaje się, że ród Kurasów mógł przybyć do Łoniowej z sąsiedniego Żerkowa, gdzie to nazwisko było bardzo popularne. Andrzej Kuras urodził się w 1723 roku, jako syn Leonarda i Anny z Bodurów. Z racji imienia ojca, przez długi czas Kurasów zwano „Lenartowiczami”. Andrzej z żoną Anną Gawlik, córką Grzegorza i Zofii Batko, z którą wziął ślub w 1756, mieszkał pod numerem 81. Mieli ośmioro dzieci. Jednak to dzięki jego synowi Szymonowi urodzonemu w 1764 roku, w kolejnych latach, w Łoniowej mieszkało tak wielu Kurasów. Miał on dwie żony i aż czternaścioro dzieci.  Wybudował swą chałupę pod numerem 114. Andrzej zmarł w roku 1784. Córka Andrzeja i Agnieszki, Teresa urodzona w 1769 roku, wyszła za Piotra Pabijana, syna Andrzeja i Franciszki z Niewolów mieszkającego pod numerem 88. Teresa zmarła w 1849 roku, w miesiąc po epidemii cholery, która zabrała czwórkę z jej dzieci. Miała wtedy 80 lat.

Franczyk

Bardzo rozrośnięty ród. W wieku XVIII, w samej Łoniowej, mamy kilka gałęzi rodu, które zwano Więckami, Krzyżanowskimi i Gębalami. Księgi sądowe Jaworskie wksazują, że w pierwszej połowie XVIII wieku, dwóch przedstawicieli Krzyżanowskich, Franciszek i Stanisław, było wójtami Łoniowej. Przodkowie moi i mego dziadka Czesława, mieszkali pod numerem 58 i zwano ich „Więckami”. Pierwsi w księgach pojawiają się, Stanisław i jego żona Agnieszka z Rzepów. Najmłodszym ich synem był Jan urodzony w 1784 roku i to on przejął gospodarstwo po rodzicach. Żoną jego była Ewa z Gurgulów, córka Wojciecha. Mieli ośmioro dzieci. Jan Franczyk zmarł w 1840 roku, a jego żona w 1855. Ich córka Marianna, urodzona w 1809 roku, wyszła za Wawrzyńca Musiała, sąsiada z nr 57. Ich córką była Zofia Musiał urodzona w 1829, żona Jana Kukli, wspomnianego wcześniej.

Inne nazwiska przodków Franciszka: Wajda, Batko, Cięciwa, Dudek, Rylewicz, Baca, Gurgul, Niewola, Gawlik, Rzepa, Wąs, Bodura, Bojdo, Kural

Anna Kaczmarczyk, matka Czesława i jej przodkowie.

Anna Kaczmarczyk, matka Czesława, pochodziła z Bilczyc, wsi położonej obok Gdowa, na południe od Krakowa. O rodzinie Kaczmarczyków można przeczytać w następujacym wpisie:

https://toztoprzodek.wordpress.com/2017/11/16/kaczmarczykowie-z-grzybowej-i-bilczyc/

Przodkowie osoby Anna Pabijan [Kaczmarczyk]
Wywód przodków Anny Pabijan z domu Kaczmarczyk, matki Czesława (kliknij aby powiększyć)

Godula

Ta rodzina pojawiła się w Bilczycach (niegdyś Bielczyce) w XVII wieku. Wtedy to, nijaki Tomasz Godula z pobliskiej Brzezowej, poślubił Zuzannę Głąb. Zamieszkali oni w jednym z dwóch najstarszych bilczyckich przysiółków, o nazwie Wieś. Zagroda pobudowana na zakręcie „królewskiej” drogi prowadzącej z Gdowa w stronę Wieliczki, w latach rządów austriackich otrzymała numer 23. Musiała ona wtedy należeć do rodziny Pieprzyków, a Godule mieszkali tam jako komornicy. Luka w księgach metrykalnych z lat 1680-1770 nie pozwala ustalić dokładnego powiązania z Tomaszem Godulą. Pierwszy, bezpośredni przodek dziadka Czesława, z rodziny Godulów, to Antoni Godula urodzony około 1730 roku. Najprawdopodobniej był on prawnukiem Tomasza, poprzez jego syna, Jana (ur. 1646). Ten miał przynajmniej dwóch synów: Jana i Piotra. Antoni musiał być synem jednego z nich. Antoni Godula poślubił Reginę z pobliskiego Liplasu, gdzie początkowo zamieszkali. Około roku 1775 przenieśli się do Bilczyc pod nr 23. Mieli ośmioro dzieci, z których czwórka dożyła wieku dorosłego. Antoni Godula zmarł w 1780 roku. Najstarsze z ich dzieci, Wojciech Godula urodził się w 1766 roku. Poślubił on Katarzynę Łaszynównę, która wkrótce zmarła (1786). Mieli syna Karola urodzonego w 1785 roku. Druga żoną Wojciecha została Helena Feliks. Mieli dwanaścioro dzieci, z których przeżyło sześcioro. Helena zmarła w roku 1820 wieku 53 lat, a Wojciech w 1829 roku, w wieku 73 lat. Na gruncie został najstarszy syn, Bartłomiej Godula urodzony w roku 1793. Poślubił on Mariannę Guzik, córkę Andrzeja i Reginy. Mieli dziewięcioro dzieci, a z nich pięcioro przeżyło. W owym czasie (przed 1847) dokonano podziału gruntów z rodziną Pieprzyków. Około 1843 roku Bartłomiej zbudował po sąsiedzku  chałupę o numerze 68. Marianna zmarła w roku 1847, w wieku 42 lat, a Bartłomiej w roku 1849, w wieku 56 lat. Gospodarstwo przejął najstarszy syn, Wojciech Godula urodzony w 1830 roku. W 1852 roku poślubił Wiktorię Kalitę, córkę Walentego i Agnieszki, z sąsiedniego przysiółka Bilczyc, Dziołu. Według metryk mieli oni dziesięcioro dzieci. W latach 1879-1895 Wojciech Godula był sądowym taksatorem ruchomości i nieruchomości dla Bilczyc. Wiktoria zmarła w roku 1902 w wieku 7 lat, a Wojciech w roku 1903 przeżywszy lat 73. Na ojcowiźnie pozostały dwie siostry. Starsza, babcia Czesława Pabijana, Marianna Godula urodzona w 1874 roku, w 1896 roku wyszła za Andrzeja Kaczmarczyka z sąsiedniej Grzybowej. Młodsza, Katarzyna Godula urodzona w 1878 roku, w 1898 roku wyszła za Macieja Urbana ze Sławkowic. W rodzinnym domu Godulów zamieszkały oba młode małżeństwa. W 1905 roku, Kaczmarczykowie wybudowali po sąsiedzku swoją chałupę pod nr 70. Marianna mieszkała tam do końca życia. Dochowała się dziewięciorga dzieci, o których można przeczytać w innym wpisie. Zmarła w roku 1942.

Maria Kaczmarczyk
Marianna Kaczmarczyk z domu Godula (lata 30-ste)

Inne nazwiska przodków Anny: Stanak, Kalita, Żyła, Palonek, Guzik, Feliks.

Mariusz Pabijan